Od pierwszych dni żłobka widziałam, że Młody odreagowuje czas spędzony w placówce. Popołudniami często jest wybuchowy, marudny, jęczący, oczekuje ciągle relacji 1:1 i natychmiastowego odpowiadania na potrzeby. Jest to dla mnie wszystko jak najbardziej zrozumiałe, jednak odbierając go ze żłobka, chciałam wracać jak najszybciej do domu. Wiecie, bo obiad trzeba zrobić, bo posprzątać, bo późno już, bo lepiej ten czas spędzić w domu niż w drodze itd. Przychodziłam więc po syna do żłobka z misją: przytulamy się (obowiązkowo kilka/kilkanaście minut), a potem raz dwa ubieramy, pakuje go do wózka i w 20 minut docieramy do domu – pieszo. No plan idealny, tylko jakoś nie działał… Dziecko nie chciało siedzieć w wózku, idąc pieszo nie szło w stronę domu, uciekało do tramwajów (miłośnik), wbiegało na dziedzińce kamienic… dodatkowo często wołało „opa” i ostatecznie wracałam idąc zła i zmęczona z dzieckiem na ręku, drugą pchając wózek. Trochę intuicyjnie, trochę pod wpływem kursu wykonałam 5 krokó
To miejsce, w którym Self-Reg zagości na stałe. Znajdziesz tu informacje o metodzie i jej praktycznym wykorzystaniu, a także refleksje związane z codziennym życiem w ujęciu selfregowym. Jako, że uwielbiam dziedziny nauki związane z funkcjonowaniem mózgu i ogólnie ludzkiego organizmu na pewno odszukasz tu też ciekawostki ze świata nauki. Rozgość się i czuj się jak u siebie!