Przejdź do głównej zawartości

Trudny powrót ze żłobka lub przedszkola? Przeczytaj naszą historię, może Cię zainspiruje!


Od pierwszych dni żłobka widziałam, że Młody odreagowuje czas spędzony w placówce. Popołudniami często jest wybuchowy, marudny, jęczący, oczekuje ciągle relacji 1:1 i natychmiastowego odpowiadania na potrzeby. Jest to dla mnie wszystko jak najbardziej zrozumiałe, jednak odbierając go ze żłobka, chciałam wracać jak najszybciej do domu. Wiecie, bo obiad trzeba zrobić, bo posprzątać, bo późno już, bo lepiej ten czas spędzić w domu niż w drodze itd. Przychodziłam więc po syna do żłobka z misją: przytulamy się (obowiązkowo kilka/kilkanaście minut), a potem raz dwa ubieramy, pakuje go do wózka i w 20 minut docieramy do domu – pieszo. No plan idealny, tylko jakoś nie działał… Dziecko nie chciało siedzieć w wózku, idąc pieszo nie szło w stronę domu, uciekało do tramwajów (miłośnik), wbiegało na dziedzińce kamienic… dodatkowo często wołało „opa” i ostatecznie wracałam idąc zła i zmęczona z dzieckiem na ręku, drugą pchając wózek.
Trochę intuicyjnie, trochę pod wpływem kursu wykonałam 5 kroków Self-Reg.

1.       Przeformułuj zachowanie

Zachowanie syna było dla mnie oczywiste, był stęskniony i potrzebował mojej bliskości i wsparcia. – nie jego zachowanie potrzebowałam przeformułować. Potrzebowałam czasu, żeby w SOBIE zauważyć napięcia i ujrzeć moje zachowanie w kontekście stresu. Dotarło do mnie, że często odbierając go spieszę się (a dokąd tak naprawdę?!), a po drugie jestem nerwowa, zniecierpliwiona i szybko męczę się tym wspólnym czasem, kiedy go odbieram.

2.       Zidentyfikuj stresory

Przyjrzałam się sobie i temu jak się czuję, kiedy wychodzę z pracy. W obszarze biologicznym znalazłam najwięcej: nierzadko byłam głodna i chciało mi się pić, dodatkowo zapominałam o załatwieniu się, więc często pośpiech wynikał z potrzeby pójścia do toalety. Mam siedzącą pracę i w dodatku przed komputerem. Pracując w biurze, gdzie jest dość mało okien brakuje mi też kontaktu, czy chociaż widoku natury. Poznawczy: pracuję w firmie, w której wymagana jest określona wiedza – wciąż wielu rzeczy się uczę. Nierzadko bywam też obciążona planowaniem w głowie i myśleniem, co, kiedy i w jakiej kolejności załatwić po pracy. Społeczny: praca przed komputerem, dość mocno ogranicza relacje społeczne, brakuje mi kontaktów „face to face”. Obszar prospołeczny był obciążony całodziennym rozwiązywaniem problemów innych osób – najlepiej żeby każdy miał wszystko na już ;) Dodatkowo napięcie zwiększała wizja tego, że od razu po pracy syn będzie potrzebował mojego wsparcia. Emocjonalny – martwiłam się tym, jaki dzisiaj syn będzie miał nastrój. Ponadto w zależności od dnia, moją głowę zajmowały różne inne problemy.

3.       Zredukuj stresory

Przed wyjściem załatwiam się, piję herbatę/wodę. Wychodząc z pracy jeśli wiem, że jadłam dość dawno, albo mało kupuję sobie jedzenie (dla syna też). Idąc po niego pieszo, staram się uważnie chłonąć otaczającą przyrodę (idę w centrum miasta, więc nie jest łatwo). W pracy dbam o przerwy, od niedawna mam możliwość, więc korzystam z biurka do pracy stojącej, co daje mi też dawkę ruchu i wyprostowaną sylwetkę. Do rozwiązywania problemów korzystam z pomocy współpracowników, co ogranicza stres poznawczy. Wszystkie plany po pracy, czy jakiekolwiek rzeczy do załatwienia/kupienia – zapisuję na kartkach bądź w telefonie. Rozprawiłam się też z moją nieodpartą chęcią i zamartwianiem pt. „muszę odebrać syna jak najszybciej, bo tęskni!” – stwierdzając, że 20 minut wiele nie zmieni, a ja w tym czasie mogę zrobić zakupy, czy załatwić coś innego - dzięki temu po syna idę „z czystą” głową, bez wiszących nade mną obowiązków do zrobienia kiedy go odbiorę (albo chociaż jest ich mniej). Zwłaszcza, że po żłobku on potrzebuje czasu 1 na 1, a nie biegania po sklepach itd. Odpuściłam obiady – kiedy jestem po pracy najedzona, nie przeszkadza mi obiad o 18, to sprawiło że nie spieszę się: „muszę zrobić obiad i dopiero jak zrobię, to wyjdziemy na spacer/pobawimy się/będę dla Ciebie”. Kiedy mogę, w pracy angażuje się w rozmowy, nadrabiając potrzebę kontaktów społecznych, poza tym dbam o spotkania towarzyskie po pracy. W obszarze prospołecznym napięcie obniżyło się dzięki temu, że zmniejszyłam je w innych obszarach, zwłaszcza uważny spacer do żłobka – niezależnie od pogody – działa całkiem resetująco. Mam też dzięki temu więcej miejsca w sobie na emocje syna, co sprawia, że nie martwię się jego nastrojem na zapas.

4.       Uświadom sobie, kiedy jesteś zestresowany

Właściwie krok 4 wykonałam wraz z krokiem 1, kiedy przeformułowałam swoje zachowanie. Problemy z odbieraniem dziecka, brak cierpliwości, pośpiech – odczytałam jako moje sygnały stresu, tym samym uświadomiłam sobie kiedy jestem zestresowana.

5.       Zorientuj się co cię uspokaja, co odnawia zasoby energii

Ten punkt poniekąd wykonałam redukując stresory, choć bardziej zadbałam o obniżenie napięcia, niż o naładowanie energii, której w środku dnia mam jeszcze odpowiednio dużo. Jednak wiem, że odpręża mnie spacer, który zapewnia mi dotarcie do żłobka. Jeśli czuję potrzebę, akumulatory ładuję muzyką.

Wszystko powyżej i ciągła obserwacja siebie i dziecka sprawiło, że odbieranie go to przyjemność, a ja zamiast zamartwiać się tym „jak będzie dzisiaj” idę po niego z uśmiechem na twarzy i oczekiwaniem na spotkanie. Jednocześnie będąc w żłobku dbam o nie podwyższanie napięcia syna: dopóki nie wyjdziemy ze żłobka nie mówię mu o tym, co będzie się działo później (jeśli zaplanowałam coś innego niż spokojny powrót do domu), ani pytaniami jak było. Staram się go nakierować na tu i teraz. Na radość z bycia razem, na to że mama jest, odebrała go, na to że się tulimy. Opisuje mu to, co się dzieje: „przytulasz się do mamy”, „całuję cię w rączkę/w czółko”, czasem opowiem jakie dźwięki aktualnie słyszymy lub co widzimy (lubi oglądać pocztówki z wakacji, które wiszą na gazetce). Po wspólnym czasie razem (ok. 10 minut) zachęcam go do ubierania. Zazwyczaj po takim wyciszeniu nie ma z tym problemu, jeśli widzę, że jest mu ciężko się do tego zabrać, daję mu jeszcze chwilę czasu, lub zachęcam proponując zabawę. 
Oczywiście nie jest tak, że każdego dnia w sposób idealny uda mi się zarządzać wszystkimi stresorami, czasem dzieją się nieprzewidziane rzeczy, jednak jest o 90% lepiej niż na początku.
Z punktu Self-Reg istotna jest jeszcze jedna rzecz: moim celem nie była zmiana zachowania syna, ani szybki powrót do domu (choć z początku mogło się tak wydawać). Postanowiłam skupić się na tym, by zadbać o własne zasoby, aby były one dostępne dla syna, który po żłobku bardzo mnie potrzebuje. Wykonanie 5 kroków uświadomiło mi jak wiele rzeczy ma wpływ na moje zachowanie i jak wiele rzeczy jest mi łatwiej zaakceptować, kiedy mój kubeczek jest pełny. Mając przestrzeń do wspierania syna, mam też przestrzeń i zgodę na to, że podróż do domu może długo trwać. Ta sama przestrzeń sprawiła, że nie nakręcam syna moim napięciem, a pomagam mu obniżyć jego własne - tym sposobem powrót trwa krócej, bo Młody jest otwarty na współpracę ze mną.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czym jest Self-Reg?

Tajemniczo brzmiące Self-Reg to skrót od angielskiego słowa self-regulation , oznaczającego samoregulacje, czyli bycie świadomym własnych stanów pobudzenia, a także wiedza na temat tego, co można zrobić, aby przywrócić się do optymalnego spośród tych stanów (czyli takiego, w którym czujemy się spokojni i jesteśmy zdolni do skupienia się). Stany pobudzenia, to najprościej mówiąc nasze samopoczucie, to czy czujemy się ospali, bez energii, uważni, nadmiernie pobudzeni, czy może zdenerwowani, krzyczący na dzieci i wszystkich dookoła, a w końcu tak bardzo spięci, że czujemy się niezdolni do jakichkolwiek akcji i najchętniej schowalibyśmy się pod kołdrę ;) Self-Reg to metoda, która pomaga nam odnaleźć się we własnych stanach pobudzenia i zarządzania nimi tak, aby po prostu czuć się dobrze. Została stworzona na bazie wiedzy naukowej i doświadczeń, aby radzić sobie ze stresem i budować lepsze relacje. Metoda ta skierowana jest absolutnie do każdego. Jest oparta na poszukiwaniu przyczyn trudnyc

Self-Reg - obszar poznawczy

Obszar poznawczy obejmuje procesy, które służą do tworzenia i modyfikowania wiedzy o otoczeniu. Są to też procesy przetwarzania informacji jakie zachodzą w układzie nerwowym – odbieranie, przechowywanie i analiza informacji z otoczenia – za pomocą zmysłów: dotyku, węchu, smaku, słuchu, wzroku, a także czucia głębokiego, ogólnie mówiąc nasza percepcja. Poza tym do procesów poznawczych zaliczamy m.in. takie elementy jak: uwaga oraz pamięć, a więc w dużym uproszczeniu, to wszystko, co wymaga od nas myślenia 😉 Obszar poznawczy jest bardzo szeroki i często łączy się z biologicznym w kontekście bodźców docierających z zewnątrz bądź wewnątrz. I tak np. hałas może być jednocześnie stresorem zarówno z obszaru poznawczego i biologicznego. Określony dźwięk może być trudny w odbiorze (pomyślcie o paznokciach na tablicy, albo szeleście styropianu…), ale jeśli ten sam dźwięk utrudnia nam skupienie się, bądź usłyszenie czegoś dla nas istotnego i w ten sposób ograniczy nasze możliwości przetwo

Czym jest Self-Reg - post z ogólnopolskiej grupy Self-Reg

Na prośbę o możliwość udostępniania mojego postu z ogólnopolskiej grupy Self-Reg wklejam jego treść, można kopiować i udostępniać. Na podstawie wątku, który ostatnio na grupie okazał się dość burzliwy, postanowiłam napisać parę słów o tym, o co chodzi w Self-Reg i tej łagodności. I po co, i dlaczego, bo przecież dzieci wejdą nam na głowę, bo nie można krzyknąć, bo nie można dać kary – to co ja mam robić skoro „nic” nie mogę?! Rozumiem w pełni obawy i zagubienie osób, które wchodzą na grupę i słyszą, że metody, które proponują w komentarzach są niezgodne z Self-Reg, albo mówimy, że nie działają, kiedy one widzą, że działają… Rozumiem, że mogą czuć się niepewnie, bo piszemy, że można inaczej, a nie widzą: jak? O co w tym wszystkim chodzi, jak się połapać? Dlaczego nagle mamy wszystko zmienić, skoro kiedyś to wszystko działało? Po pierwsze: Self-Reg jest metodą opartą na psychologii oraz neuronaukach. Na najnowszej wiedzy dotyczącej tego jak funkcjonuje nasz mózg, w jaki sposób się r