Przejdź do głównej zawartości

Kary i nagrody - co w zamian?

Artykuł jest drugim z cyklu: kary i nagrody w wychowaniu. Krótko o karach pisałam tutaj: KLIK, o tym co zamiast tu: KLIK

Kary - nie, nagrody - nie... Co zatem w zamian? 
Na wstępnie napiszę, że ciężko mi się odnieść do starszych dzieci, jednak przykładowo A. Stein i inne znane osoby piszące o RB maluszków nie mają i z powodzeniem omijają kary i nagrody. Z mojego doświadczenia i przemyślenia tematu wynika, że kary i nagrody to dwa (a może jedno i to samo?) narzędzia, które do pewnego stopnia dość skutecznie służą do manipulowania zachowaniem dzieci. Jednak pewne jest, że z czasem przestaną działać, albo zwyczajnie dojdziemy do ściany: im starsze dziecko, tym trudniej cokolwiek "egzekwować". Poza tym, jak daleko my sami możemy się posunąć w ich stosowaniu? Jak srogą karę możemy zastosować nim uznamy, że zakończyły się nam dostępne środki? Istotną rzeczą jest to, że w rzeczywistości jesteśmy bez wpływu na cudze zachowanie, a dziecko jak każdy z nas jest całkowicie odrębną jednostką - choć na pewno, przez bardzo długi czas zależną od nas. Tym samym często jest tak, że o ile na początku kary/nagrody przynoszą jakiś określony skutek, tak starsze dzieci zazwyczaj robią wszystko by kary ominąć – przy czym, w tym „wszystkim” nie ma zmiany ani zrozumienia zachowania, a co najwyżej jego ukrywanie 😉
Syn ma obecnie 2 lata i 2 miesiące, ale wiem, że w niektórych domach już na młodszych dzieciach stosowane są kary/nagrody. U nas nie istnieją. Jak zatem funkcjonujemy z dzieckiem?
Z początku 90% pracy to było dostosowanie środowiska do potrzeb dziecka: mieszkanie mamy tak urządzone, że to czego nie chcemy by dotykał jest schowane. Jednocześnie bardzo wiele rzeczy może sam i mało kiedy słyszy, że nie chcę aby coś robił. Zazwyczaj zamiast zabraniać, proponuję alternatywy, pokazuje jak może danej rzeczy używać nie przekraczając moich granic, albo podsuwam bardziej bezpieczne zamienniki. Z drugiej strony, jest wiele rzeczy, na które wiem, że sporo osób nie pozwala, a my mamy na to zgodę - np. wchodzenie na parapet trwa u nas nieprzerwanie od ok. 15msc życia. Nigdy nie zabraniałam, a pilnowałam. Kiedy uznałam, że potrafi bezpiecznie zejść - dałam mu wolną rękę. Zaznaczę jednak, że parapety mamy niżej niż w przeciętnym mieszkaniu i wszystkie są obstawione kanapami (choć mimo to niegroźne wypadki były). Nie zabraniamy skakania po kanapie - odsuwamy wtedy stół i hulaj dusza :) Teraz kiedy jest starszy, można dużo więcej rozmawiać, tłumaczyć, negocjować, pokazywać. Dla mnie kary i nagrody to ograniczenie - do dwóch strategii, a zrezygnowanie z nich otwiera nam drogę do nieskończonej ilości możliwości, dodatkowo daje przestrzeń do budowania silnej relacji z dzieckiem, bo takie podejście wymaga od nas refleksji, rozumienia, zadawania pytań, tłumaczenia... Trudność polega na tym, że nie ma jednej gotowej recepty dla każdego dziecka na zachowanie x. Nie ma nawet takiej, która na konkretne dziecko działałaby zawsze i w każdej sytuacji. Bardzo często jest tak, że coś zadziała tylko raz (90% sytuacji z moim synem), albo ledwie kilka razy.
Gdzie zatem zacząć? Warto sobie uświadomić, że to jak interpretujemy dziecięce zachowanie zależy wyłącznie od nas, naszych własnych doświadczeń, wewnętrznych przekonań, poziomu zmęczenia, stresu (macie takie sytuacje, kiedy jednego dnia pozwalacie na coś dziecku i cieszycie się jego radością, podczas gdy innego na to samo zachowanie zareagujecie złością?). W Self-Reg i nie tylko, zmianę postrzegania sytuacji nazywamy przeformułowaniem zachowania i często ten krok jest uznawany za najtrudniejszy do wykonania. Co go ułatwia? Zadawanie sobie pytań, które pomogą nam obniżyć własne napięcie i spojrzeć na sytuację biorąc pod uwagę np. jej kontekst: czy zachowanie dziecka zagraża jemu lub innym? Co się stanie jeśli nic nie zrobię i chwilę poczekam? Czy dziecko rozwojowo jest zdolne do powstrzymania się od tego zachowania? Jakie moje potrzeby stoją za chęcią zmiany zachowania dziecka? Czy to potrzeba bezpieczeństwa, skuteczności, łatwości, odpoczynku? W tym miejscu też często pojawiają się przekonania społeczne, które w sobie mamy, bądź oczekiwania osób trzecich co do sposobu zachowania dziecka, które wywierają na nas presję, że „trzeba coś z tym zrobić”. Czy dziecko na pewno wie czego od niego oczekuję i dlaczego? 
Nie stosując kar/nagród, przestajemy patrzeć powierzchownie na zachowanie, zaczynamy szukać, zastanawiać się. Dlatego są chwile, kiedy warto przyjrzeć się sobie i swoim potrzebom, a innym razem bierzemy pod lupę dziecko i pytamy siebie: dlaczego? Dlaczego teraz widzę to zachowanie? Co takiego się dzieje, że mój syn w danej chwili nie potrafi ze mną współpracować/bije dzieci/tak łatwo się frustruje? Albo: jaką potrzebę spełnia dziecko tak się zachowując (np. kiedy wylewa wodę – czy mogę mu zapewnić przestrzeń do zabawy w chlapanie/rozlewanie jej? – ja zaprowadzałam Roberta pod prysznic i mówiłam, że tu może chlapać do woli, a w salonie są panele i łatwo je zniszczyć).
Jeśli sytuacja jest niebezpieczna działamy z siłą ochronną i tłumaczymy dziecku, co się stało i dlaczego – nawet jeśli robimy to po raz setny. Jednocześnie kiedy wiemy, że przykładowo dziecko przy ruchliwych ulicach niekoniecznie chce chodzić po chodniku przy nas, a nagminnie próbuje wbiegać na jezdnie, szukamy możliwości: tak naprawdę ograniczenia są tylko w naszej głowie. Możemy na takie wyprawy zabierać wózek, iść inną drogą, albo wziąć dziecko na ten czas do nosidła, możemy też dać mu np. zabawkowy wózek do pchania (lub coś innego, podobnego), niektóre dzieci nie lubią chodzić za rękę, ale z radością akceptują plastikowy uchwyt np. w kształcie ulubionego zwierzaka, który przyczepia się do wózka i dziecko się tego trzyma, albo rodzic trzyma „uchwyt” z jednej strony, a dziecko z drugiej, w ostateczności można rozważyć ograniczenie zabierania dziecka, kiedy musimy iść tą trasą. Rozwiązań jest tysiące, trzeba jednak znaleźć takie, które odpowiada nam i dziecku.
Odejście od kar i nagród wymaga sporo od rodzica i często na początku przeraża, a nawet można czuć złość, bo ile można kombinować, próbować, szukać, domyślać się? Jednak zapewniam Was, że najtrudniej zacząć, później często jest tak, że rozwiązania same przychodzą do głowy, przeformułowanie zachowania wchodzi w nawyk, a dziecko, które czuje się zrozumiane zaczyna współpracować. 
A kiedy są problemy, kiedy niekoniecznie będzie to działać? Wtedy, gdy sami nie mamy na to zasobów. Jeśli jesteśmy przeciążeni, zmęczeni, pod wpływem silnych emocji – przeformułowanie zachowania, czy zadawanie sobie przytoczonych pytań będzie bardzo trudne lub wręcz niemożliwe. Dlatego jak przy każdym temacie pamiętajcie, aby dbać o siebie i jeśli jesteście przemęczeni nie wymagajcie od siebie zbyt wiele, ani nie wińcie się za to, że coś poszło nie po Waszej myśli.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czym jest Self-Reg?

Tajemniczo brzmiące Self-Reg to skrót od angielskiego słowa self-regulation , oznaczającego samoregulacje, czyli bycie świadomym własnych stanów pobudzenia, a także wiedza na temat tego, co można zrobić, aby przywrócić się do optymalnego spośród tych stanów (czyli takiego, w którym czujemy się spokojni i jesteśmy zdolni do skupienia się). Stany pobudzenia, to najprościej mówiąc nasze samopoczucie, to czy czujemy się ospali, bez energii, uważni, nadmiernie pobudzeni, czy może zdenerwowani, krzyczący na dzieci i wszystkich dookoła, a w końcu tak bardzo spięci, że czujemy się niezdolni do jakichkolwiek akcji i najchętniej schowalibyśmy się pod kołdrę ;) Self-Reg to metoda, która pomaga nam odnaleźć się we własnych stanach pobudzenia i zarządzania nimi tak, aby po prostu czuć się dobrze. Została stworzona na bazie wiedzy naukowej i doświadczeń, aby radzić sobie ze stresem i budować lepsze relacje. Metoda ta skierowana jest absolutnie do każdego. Jest oparta na poszukiwaniu przyczyn trudnyc

Self-Reg - obszar poznawczy

Obszar poznawczy obejmuje procesy, które służą do tworzenia i modyfikowania wiedzy o otoczeniu. Są to też procesy przetwarzania informacji jakie zachodzą w układzie nerwowym – odbieranie, przechowywanie i analiza informacji z otoczenia – za pomocą zmysłów: dotyku, węchu, smaku, słuchu, wzroku, a także czucia głębokiego, ogólnie mówiąc nasza percepcja. Poza tym do procesów poznawczych zaliczamy m.in. takie elementy jak: uwaga oraz pamięć, a więc w dużym uproszczeniu, to wszystko, co wymaga od nas myślenia 😉 Obszar poznawczy jest bardzo szeroki i często łączy się z biologicznym w kontekście bodźców docierających z zewnątrz bądź wewnątrz. I tak np. hałas może być jednocześnie stresorem zarówno z obszaru poznawczego i biologicznego. Określony dźwięk może być trudny w odbiorze (pomyślcie o paznokciach na tablicy, albo szeleście styropianu…), ale jeśli ten sam dźwięk utrudnia nam skupienie się, bądź usłyszenie czegoś dla nas istotnego i w ten sposób ograniczy nasze możliwości przetwo

Czym jest Self-Reg - post z ogólnopolskiej grupy Self-Reg

Na prośbę o możliwość udostępniania mojego postu z ogólnopolskiej grupy Self-Reg wklejam jego treść, można kopiować i udostępniać. Na podstawie wątku, który ostatnio na grupie okazał się dość burzliwy, postanowiłam napisać parę słów o tym, o co chodzi w Self-Reg i tej łagodności. I po co, i dlaczego, bo przecież dzieci wejdą nam na głowę, bo nie można krzyknąć, bo nie można dać kary – to co ja mam robić skoro „nic” nie mogę?! Rozumiem w pełni obawy i zagubienie osób, które wchodzą na grupę i słyszą, że metody, które proponują w komentarzach są niezgodne z Self-Reg, albo mówimy, że nie działają, kiedy one widzą, że działają… Rozumiem, że mogą czuć się niepewnie, bo piszemy, że można inaczej, a nie widzą: jak? O co w tym wszystkim chodzi, jak się połapać? Dlaczego nagle mamy wszystko zmienić, skoro kiedyś to wszystko działało? Po pierwsze: Self-Reg jest metodą opartą na psychologii oraz neuronaukach. Na najnowszej wiedzy dotyczącej tego jak funkcjonuje nasz mózg, w jaki sposób się r