Jakie znaczenie ma relacja dla naszego życia od samego jego początku? Dlaczego noworodek potrzebuje i nierzadko domaga się naszej bliskości? Czy możemy mówić o samoregulacji w kontekście dzieci? Oraz jak to się dzieje, że spokój rodzi spokój? Jednym ze sposobów na samoregulację jest bycie w relacji, druga osoba, życie w grupie. Człowiek to gatunek społeczny. Życie razem zapewnia nam przetrwanie. Patrząc wstecz, przenosząc się do jaskiń, życie w grupie umożliwiało skuteczne polowanie, zdobywanie pożywienia w ogóle, ale również wspólną opiekę nad potomstwem, przetrwanie gatunku. Tak wiem, teraz inne czasy…, tylko nasz mózg pozostał w tamtych. A jeśli o potomstwie mowa, to zacznijmy od początku. Relacja matki i ojca z dzieckiem zaczyna się już w życiu płodowym. Dziecko słyszy głos mamy i taty, czuje głaskanie przez brzuch, słyszy też mamową pracę narządów, czuje jej emocje, napięcia w ciele. Wraz z przyjściem dziecka na świat następuje wyrzut hormonu przywiązania – oksytocyny.
Czasem są rzeczy, o których nie myślimy, nie zauważamy, a które mogą mieć wpływ na przebieg adaptacji, choć z pozoru nikły, to w ogólnym rozrachunku może okazać się kluczowy. Jak wiecie, Self-Reg zajmuje się stresem, tym co robić, kiedy jest go za dużo, jak go szukać i jak zmniejszać jego natężenie. Wszystko w paradygmacie samoregulacji. Adaptacja do placówki – czy to przedszkole, czy żłobek może być ogromnym stresem dla dziecka jak i dla rodzica. W Self-Reg wyróżniamy 5 obszarów stresu i chciałabym je wykorzystać do omówienia adaptacji, tego co może się w jej trakcje dziać i w jakich rejonach możemy aktywnie działać, aby zmniejszyć stres nasz jak i dziecka. Na pierwszy ogień: obszar biologiczny - jest związany stricte z funkcjonowaniem naszego organizmu, jego ogólnej kondycji, ale też z działaniem zmysłów i tego w jaki sposób odbieramy bodźce - które są dla nas przyjemne, a które nie. I tak, stresorami dziecka mogą być np.: niewyspanie – często rozpoczęcie przygody z placówką